*Oczami Fizzy*
Spojrzałam cwaniacko na chłopaka a ten tylko delikatnie mnie pocałował. Zawiesiłam ręce na jego szyi a Nath nie przestał mnie całować .. W pewnym momencie poczułam, że Nath wsunął jedna rękę pod moją sukienkę i podnosił ja co raz to wyżej i wyżej po moim udzie.Gdy jego ręka była już na moim pośladku do pokoju wszedł Harry.? Ja zobaczyłam brata odeszłam od Nathana i się wkurzyłam. Spojrzałam na chłopaków. Nathan kapnął się o co chodzi i oparł się o ścianę no i wlepił wzrok w podłogę... Zaś Harry stał w progu drzwi i patrzył się na nas co fajne nie było... Staliśmy tak w trójkę i każdy był w innej pozycji... Teraz Nath usiadł na podłodze i popatrzył na mnie a potem na Harry'ego. Harry zamknął drzwi i usiadł na fotelu obok mojego łóżka i zrobił to samo. Popatrzył na mnie a potem na Nathana... A ja.? Ja poprawiłam sukienkę i usiadłam na łóżku. Nie popatrzyłam na żadnego tylko na czubki swoich butów. Nikt nie raczył się odezwać... Potem zadzwonił telefon Nathana zaś ten na H. zaczął grzebać w telefonie. Po skończonej rozmowie, Nath podszedł do mnie. Poprosił o mój telefon. Dałam mu go a on zapisał swój numer. Powiedział, że musi iść i, że jak się zgodzę to mam do niego zadzwonić przed 18 bo o 21 mają już samolot. Na pożegnanie musnął moje usta i poszedł. Takim oto sposobem ja z bratem zostaliśmy sami... Zaczęłam bawić się sukienką a Hazzuś patrzył na mnie z szokiem w oczach...
Fizzy: Więc... co Cię tu sprowadza.?
Harry: Chciałem z Tobą porozmawiać.
F: O czym.? - popatrzyłam na niego.
H: O nas i o was.
F: O was.?
H: Nie udawaj głupiej.
F: Między nami nie ma na razie nic. Jesteśmy przyjaciółmi... Chyba...
H: No właśnie. Nie wiesz tego.
F: Powiedz mi skąd mam to wiedzieć jak od wczoraj się znamy.?
H: Dopiero.?
F: Tak. To takie dziwne.?
H: No nie...
F: Tsa... Miałeś też ten sen.?
H: Tak.
F: Mhm.
H: Nie chce robić Ci tego co tam zrobiłem ale chce Cię tylko przed nim ostrzec.
F: O co Ci chodzi.?
H: Nie chce, żeby moja siostra cierpiała przez takiego jak on.
F: Skąd ta opiekuńczość.?
H: Nie wiem...
F: Pewnie gdyby nie ten sen to słowem byś się nawet nie odezwał w tej sprawie.
H: Jakiej.?
F: Nathan złożył mi pewną propozycję i chyba się zgodzę.
H: Jaką.?
F: Chce, żebym pojechała razem z nimi w ich trasę koncertową.
H: Chcesz się zgodzić, tak.? - wstał z fotela i stanął n przeciw mnie.
F: Tak.
Sądząc po wzroku brata był pełen nienawiści... Takiej samej jak we śnie...
H: Fizzy.! czy Ty wiesz w co się pakujesz.?! Zostawi Cię.! Rozumiesz to.?! Przeleci raz i zostawi dla drugiej.! Albo nie.! Zrobi Ci dziecko i zostawi.! Chcesz tego.?!
Złapał mnie za ramiona, ścisnął na nich ręce i spojrzał mi oczy. Nie wiem czemu ale pod wpływem zachowania brata po moich policzkach mimowolnie zaczęły spływać łzy. Nie ukrywam. Zabolały mnie te słowa... i to cholernie...
H: Nie spodziewałem się tego po Tobie.
Rzucił i wybiegł z pokoju cały wkurzony trzaskając drzwiami. Gdy nimi trzasnął odruchowo podskoczyłam i rozpłakałam się... Cała zapłakana wzięłam telefon do ręki, nie wiedziałam co robię ale jak się potem okazało, zadzwoniłam do Nathana...
Nathan: Fizzy.?
F: Pojadę z wami...
N: Ty płaczesz.?
F: Ja.? Nie... Skąd...
N: Będę u ciebie za 10 minut.
Chciałam mu powiedzieć, żeby nie przychodził ale się rozłączył... Zaczęłam wpatrywać się w podłogę no i oczywiście dalej płakałam...
_____________________
Prosze ♥ @MrCarrot_ to mój Twitter. Tam będziecie na bieżąco ^^ Miłego czytania życzę ♥
Omomomomomom. Dotrzymałaś słowa. Rozdział superaśny :*
OdpowiedzUsuńAwh . Dawaj nexta !
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) Zapraszam do mnie dziś po 20.00 :)
OdpowiedzUsuńdzieje się ... ;)
OdpowiedzUsuńnext !
świetny. :D
OdpowiedzUsuń