Wczoraj mnie oświeciło i wraz z Natalią zaczęłam pisać nowe opowiadanie. Może wam się spodoba co jest pewne ale sami to ocenicie. Link do bloga ---> not-just-a-friend.blogspot.com
Opowiadanie jest o The Wanted tak jakby co :)
_______
Taka tam informacja dla czytających mojego bloga :) Klaudia xxx
niedziela, 24 lutego 2013
środa, 20 lutego 2013
Rozdział 46.
*Oczami Fizzy*
Tom przechodząc obok mnie mruknął coś pod nosem i poszedł do salonu. Musiało minąć kilkadziesiąt minut, żebym mogła się uspokoić ale przez pierwsze 10 minut było to całkiem niemożliwe ponieważ Jay nie pozwalał mi na to bo mnie rozśmieszał. Nathan zrobił się w tedy bardzo zazdrosny i kiedy Jay znowu zaczął mnie rozśmieszać, wziął mnie na ręce i poszedł do salonu gdzie usiadł obok smutnego Tom'a.
Fizzy: Stało się coś.?
Tom: Nie. Wszystko w porządku.
Nathan: Weź nie kłam. Widać po Tobie, że coś się stało.
T: Boże, no... Znowu nie zobaczę Kelsey....
F: Mogłeś się spytać waszego menedżera czy mogłaby z wami jechać.
T: Dopiero mi to mówisz.?
N: Tom, Tom, Tom... Czy ja zawsze muszę robić wszystko za Ciebie.?
W tej chwili Tom popatrzył pytająco na Nathan'a i lekko się uśmiechnął. Ja również na niego popatrzyłam bo nie wiedziałam co ma na myśli.
F: Przepraszam bardzo. Coś Ty wyczynił.?
N: Ja.? Nic takiego.
T: Kelsey jedzie z nami, tak.?
N: Taaaaaaaaaaak.! Nareesha też.!
Po chwili w salonie pojawił się Siva, który popatrzył pytająco na naszą Świętą Trójcę i po chwili zastanowienia podszedł do nas.
Siva: Co Nareesha.?
T: Jedzie z nami w trasę.
Mina Sivy mówiła sama za siebie. Chłopak by zaskoczony i zatkało go ale widać było, że się cieszy z tego powodu.
S: Dobra, młody. Po co.?
N: Myślisz, że co Fizzy będzie robić robiła gdy mnie nie będzie.? A co mogłyby robić robić dziewczyny bez was.?
T: Sam nie wiem...
S: Ja to nawet o tym myśleć nie chce.
F: Ja też.!
Chłopcy zaczęli się śmiać i po 10 minutach uspokoili się i wrócili do poprzednich zajęć. Gdy w końcu wybiła godzina 20:30 wszyscy domownicy wyszli z domu ze swoimi walizkami i poszliśmy do samochodów. Max z Jay'em pakowali bagaże do jednego samochodu a do drugiego Siva i Tom. Ja z Nathan'em zaczęliśmy rozmawiać o podróży itd. Doszliśmy też do wniosku, że nie będziemy się z niczym śpieszyć tylko poznamy się bardziej. W jednym z samochodów był Siva, Tom i Max a w drugim ja, Nathan i Jay. A Nareesha z Kelsey miały czekać na nas na lotnisku. Na dworze było ciemno jak na tą godzinę. Usiadłam przy szybie, żeby widzieć okolicę. Gy przejeżdżaliśmy obok mojego domu nagle posmutniałam. Nathan widząc to, usiadł obok mnie i przytulił.
N: Będzie dobrze. - pocałował mnie w głowę.
F: Mam nadzieje. - wtuliłam się w niego.
Do lotniska pamiętam jak siedziałam wtulona w mojego ukochanego a potem nic. Pustka. Zapewne zasnęłam. Gdy wiadome było, że zasnęłam to obudziłam się dopiero w samolocie obok Nathana. Gdy go zobaczyłam od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Chłopak mnie przytulił i złapał za ręke, żebym się nie bała. Co prawda nie boję się latać samolotami ale wolałam czuć, że jestem bezpieczna i że nic mi się nie stanie. Tak właśnie czuję się przy Nathanie. No nie licząc tego, że przy nim czuję się również wyjątkowa, kochana, potrzebna itd. Bo to rzecz jasna. Wracając do rzeczywistości... Po tym jak Nathan złapał mnie za rękę, pocałowałam go i odwróciłam głowę w stronę tego malutkiego okna i nagle z mojej twarzy znikł ten wspaniały uśmiech... Pech chciał, że zobaczył to Nathan, który od razu złapał mnie delikatnie za podbródek i odwrócił moją głowę w jego stronę.
____________
Więc tak... Macie rozdział 46. (W końcu.) Jest (moim zdaniem) strasznie poplątany ale okey. Końcówkę pisałam wczoraj więc powinna się wam najbardziej spodobać xD Od razu mówię, że następny rozdział nie pojawi się za kilka dni i nie wiem kiedy dokładnie go napisze. A jak wam się rozdział podoba to liczę na komentarze ;)
Tom przechodząc obok mnie mruknął coś pod nosem i poszedł do salonu. Musiało minąć kilkadziesiąt minut, żebym mogła się uspokoić ale przez pierwsze 10 minut było to całkiem niemożliwe ponieważ Jay nie pozwalał mi na to bo mnie rozśmieszał. Nathan zrobił się w tedy bardzo zazdrosny i kiedy Jay znowu zaczął mnie rozśmieszać, wziął mnie na ręce i poszedł do salonu gdzie usiadł obok smutnego Tom'a.
Fizzy: Stało się coś.?
Tom: Nie. Wszystko w porządku.
Nathan: Weź nie kłam. Widać po Tobie, że coś się stało.
T: Boże, no... Znowu nie zobaczę Kelsey....
F: Mogłeś się spytać waszego menedżera czy mogłaby z wami jechać.
T: Dopiero mi to mówisz.?
N: Tom, Tom, Tom... Czy ja zawsze muszę robić wszystko za Ciebie.?
W tej chwili Tom popatrzył pytająco na Nathan'a i lekko się uśmiechnął. Ja również na niego popatrzyłam bo nie wiedziałam co ma na myśli.
F: Przepraszam bardzo. Coś Ty wyczynił.?
N: Ja.? Nic takiego.
T: Kelsey jedzie z nami, tak.?
N: Taaaaaaaaaaak.! Nareesha też.!
Po chwili w salonie pojawił się Siva, który popatrzył pytająco na naszą Świętą Trójcę i po chwili zastanowienia podszedł do nas.
Siva: Co Nareesha.?
T: Jedzie z nami w trasę.
Mina Sivy mówiła sama za siebie. Chłopak by zaskoczony i zatkało go ale widać było, że się cieszy z tego powodu.
S: Dobra, młody. Po co.?
N: Myślisz, że co Fizzy będzie robić robiła gdy mnie nie będzie.? A co mogłyby robić robić dziewczyny bez was.?
T: Sam nie wiem...
S: Ja to nawet o tym myśleć nie chce.
F: Ja też.!
Chłopcy zaczęli się śmiać i po 10 minutach uspokoili się i wrócili do poprzednich zajęć. Gdy w końcu wybiła godzina 20:30 wszyscy domownicy wyszli z domu ze swoimi walizkami i poszliśmy do samochodów. Max z Jay'em pakowali bagaże do jednego samochodu a do drugiego Siva i Tom. Ja z Nathan'em zaczęliśmy rozmawiać o podróży itd. Doszliśmy też do wniosku, że nie będziemy się z niczym śpieszyć tylko poznamy się bardziej. W jednym z samochodów był Siva, Tom i Max a w drugim ja, Nathan i Jay. A Nareesha z Kelsey miały czekać na nas na lotnisku. Na dworze było ciemno jak na tą godzinę. Usiadłam przy szybie, żeby widzieć okolicę. Gy przejeżdżaliśmy obok mojego domu nagle posmutniałam. Nathan widząc to, usiadł obok mnie i przytulił.
N: Będzie dobrze. - pocałował mnie w głowę.
F: Mam nadzieje. - wtuliłam się w niego.
Do lotniska pamiętam jak siedziałam wtulona w mojego ukochanego a potem nic. Pustka. Zapewne zasnęłam. Gdy wiadome było, że zasnęłam to obudziłam się dopiero w samolocie obok Nathana. Gdy go zobaczyłam od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Chłopak mnie przytulił i złapał za ręke, żebym się nie bała. Co prawda nie boję się latać samolotami ale wolałam czuć, że jestem bezpieczna i że nic mi się nie stanie. Tak właśnie czuję się przy Nathanie. No nie licząc tego, że przy nim czuję się również wyjątkowa, kochana, potrzebna itd. Bo to rzecz jasna. Wracając do rzeczywistości... Po tym jak Nathan złapał mnie za rękę, pocałowałam go i odwróciłam głowę w stronę tego malutkiego okna i nagle z mojej twarzy znikł ten wspaniały uśmiech... Pech chciał, że zobaczył to Nathan, który od razu złapał mnie delikatnie za podbródek i odwrócił moją głowę w jego stronę.
____________
Więc tak... Macie rozdział 46. (W końcu.) Jest (moim zdaniem) strasznie poplątany ale okey. Końcówkę pisałam wczoraj więc powinna się wam najbardziej spodobać xD Od razu mówię, że następny rozdział nie pojawi się za kilka dni i nie wiem kiedy dokładnie go napisze. A jak wam się rozdział podoba to liczę na komentarze ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)