niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 45.

*Oczami Fizzy*

Nathan od razu mnie przytulił...
Nathan: Przepraszam, to nie odpowiedni moment na takie wyznania... Powinienem...
Nie dokończył bo przerwałam mu pocałunkiem. Gdy oderwałam się od chłopaka , spojrzałam mu w oczy....
Fizzy: Ja Ciebie też.
Nathan od razu się uśmiechnął, a ja, jak to ja, odwzajemniłam uśmiech. Po chwili znowu złączyliśmy się w pocałunku. Gdy Nathan włożył rękę pod moją sukienkę, przestałam go całować. Przeprosiłam go i wyszłam z pokoju. Zeszłam a raczej zbiegłam ze schodów, i wyszłam z domu tylnym wejściem. Na dworze lało, żeby nie powiedzieć, że padało. Poszłam za róg domu i usiadłam na suchych, betonowych płytach pod dachem domu, gdzie zaczęłam płakać. Nie wiem czy to przez to, że wyznaliśmy sobie to, co do siebie czujemy czy przez to, że to co miało miejsce w moim śnie, prawdopodobnie wydarzy się na prawdę. Nie chciałam nawet o tym myśleć czy cokolwiek z tym robić. Miałam ochotę zostać pod tym dachem i zamarznąć. Ale jak zwykle ktoś musi zepsuć moje plany... Po kilku minutach usłyszałam kroki a potem poczułam tylko to, że ktoś mnie przytulił. Spojrzałam na tego kogoś i moim oczom ukazał się Nathan. Na jego widok rozpłakałam się jeszcze bardziej, a on zaczął gładzić moje włosy.
F: Przepraszam...
N: Nie masz za co, to ja przepraszam. Nie powinienen tego mówić. Mogłem poczekać jeszcze kilka dni.
Nie odpowiedziałam mu, tylko wtuliłam się w niego bardziej. Gdy zaczęłam się trząść z zimna, Nath ściągnął swoją bluzę i zarzucił ją na mnie.
F: Nie musiałeś.
N: Musiałem i cicho.
F: Niech Ci będzie. Kiedy MAMY samolot.?
N: Samolot jest o 21.
F: A która godzina.?
N: Gdzieś po 17.
F: Jeszcze dużo czasu...
N: Wiem.
Wypowiadając te słowa, Nath przyciągnął moją twarz do jego i wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek i uśmiechnęłam się do chłopaka. Po kilku minutach, Nathan wziął mnie na ręce i poszedł w stronę wejścia do domu.
N: Zapomniałbym.
F: O czym.? - spojrzałam na niego lekko z szokowana.
N: Fizzy. Czy zostaniesz moją dziewczyna.?
F: Hmm... Pomyślmy...
N: Tylko bez takich.
F: Też Cię kocham.
N: Wiem. To jak.?
F: Nathanie Sykes'ie czy chcesz aby została Twoją dziewczyną.?
N: Jakbym nie chciał to bym nie pytał.
F: To chcesz czy nie.?!
N: Taaaaaaaaaak.!
F: I to rozumiem.
Zaśmialiśmy się a gdy weszliśmy do domu, minęliśmy salon i poszliśmy na górę do pokoju Nathana gdzie ON położył mnie na łóżku a sam podszedł do drzwi i zamknął je na klucz. Przez jakiś czas patrzyłam na niego pytająco, a ten tylko się uśmiechał. Gdy podszedł do mnie i położył sie obok mnie, ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Nathan tylko objął mnie i pocałował w głowę.
F: Wyobrażałeś już sobie jak to będzie wyglądać.?
N: Ale co.?
F:  No ta cała trasa koncertowa.
N: Szczerze.?
F: Jakbyś mógł.
N: Jak tak, to jeszcze nad tym nie myślałem.
F: To po co ja mam z wami jechać.? Mogłabym przecież zostać w Londynie na ten czas.
N: A jakby Ci się coś stało.?
F: Ciocia mieszka w Glasgow i mogłabym do niej pojechać. W tedy nic by mi się nie stało.
N: Mam rozumieć, ze nie chcesz jechać, tak.?
F: Nic nie powiedziałam, że nie chce. To raz, a dwa... jakbym nie chciała jechać to bym była u siebie w domu a nie tutaj.
N: No tak...
F: No ale po co mam z wami jechać.?
N: Jesteś moją dziewczyną. Nie zostawię Cie z Harry'm. A tym bardziej po dzisiejszym. Nie zniósłbym tęsknoty za Tobą. Za bardzo Cię kocham.
F: Wystarczy.
N: Jak chcesz.
F: Dziękuję.
N: Proszę.
I na tym nasza rozmowa się skończyła. Do 19:40 leżeliśmy w ciszy ale to wszystko przerwał Tom, który kazał nam zacząć się szykować. Popatrzyłam na Nathana z lekkim strachem w oczach a gdy wstała z łóżka wpił siew  moje usta i przytulił. Uśmiechnęłam się a Nathan poszedł otworzyć drzwi. Gdy je otworzył wzięliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i trzymając się za ręce, zeszliśmy na dół. Chłopcy biegali tu i z powrotem. Panowało tu po prostu istne urwanie głowy. Jak nie krzyczący Tom to Max, który szukał swoich skarpetek, które leżały na widoku ale ten był tak ślepy, że ich nie zauważył. Nawet w tedy, kiedy miał je przed oczami. Jay w tedy był tak tym rozbawiony, że nie zauważył biegnącego Sivy, który się z nim zderzył. Nathan zaczął się śmiać, a ja.? Ja lepsza nie byłam. Usiadłam na schodach i po prostu zwijałam się ze śmiechu co bardziej rozbawiało chłopaków niż leżących na sobie Sive i Jay'a.

________________________________
NARESZCIE MACIE ROZDZIAŁ xDDD Dzisiaj się rozpisałam bo strasznie mi się nudziło co normalne nie jest xD Przeczytacie - komentarz :) Następny rozdział prawdopodobnie pojawi się w sobotę. Miłego czytania :*